poniedziałek, 6 lipca 2015

Miłość w czasach popkultury?

Czasami przez przypadek stajemy się obserwatorami ważnych momentów w życiu ludzi, których nigdy nie poznamy...

Sobotni wieczór. Tramwaj linii 22, przystanek Muzeum Narodowe. Środek miasta mimo godziny 21 przypomina mrowisko. Pośpiech, mieszanina zapachów zwiastujących gorączkę nadchodzącej nocy. Stojąc pokornie trochę otumaniona za głośną muzyką w słuchawkach a trochę szklanką wina wypita w domu podnoszę wzrok i widzę kadr filmu, być może banalnego.

Para, lat ok.60. Zadbana kobieta i siwy mężczyzna. Ona wsiada do tramwaju, mijając mnie zajmuje miejsce naprzeciwko drzwi, on zostaje na przystanku. Stoję pomiędzy linią wysokiego napięcia, jak się okazuje. Drzwi wciąż otwarte, wpatrzeni w siebie w sposób który sprawia, że czuję się jak intruz i wiem, że nie powinnam uczestniczyć w tej scenie, jednak ciekawość wygrywa. Drobne uśmiechy, sygnał zamykających się drzwi. Mężczyzna całuje wnętrze swojej dłoni i wysyła kobiecie pocałunek zdmuchując całus. Nie wstydzi się, wygląda na dumnego i jednocześnie zawiedzionego tym, że kobieta odjeżdża. Tramwaj rusza, ona uśmiecha się do mnie, spuszcza wzrok i wąchając kwiaty patrzy przed siebie. Ja uśmiecham się mimowolnie nie wiedząc czy powinnam dać znać, że będąc świadkiem jestem jednocześnie zachwycona.

Spotify jak zwykle wybiera smutną i romantyczną do granic piosenkę. Czuję mokrą powiekę i nie wiem czy zazdroszczę czy jednak odzyskuję nadzieję, że są ludzie dla których uczucia i emocje to nie słabość ale fundament.

Prawdziwy mężczyzna?  Zachwyt w jego oczach i pewność jaką dał jej nie widząc nic poza sprawia, że nieistotna była jego muskulatura, zawartość portfela czy ewentualny kluczyk do auta. A przede wszystkich nieistotny był ich wiek. Miłość nie wybiera, zawsze ma 17 lat.

A teraz trzydziestolatku wstań i popatrz tak na nią.
Kwiaciarnie jeszcze otwarte.


C.





1 komentarz: