środa, 15 sierpnia 2012

"Eeee, a to jest rola drugiej strony stać na straży cnoty i prawości swojego omójborzenajwspanialszegopartnera?" BORZE?!

Takie pytanie mi zadano!


Moim zdaniem "Boże " pisze się przez "ż",ale to rzeczywiście może być bardzo oklepane. Bo dlaczego Boża Krówka ma być gorsza od Borzej Krówki. Albo od Bożeny gorsza ma być, krówka ta.
Nikt nie może stać na straży naszej cnoty, oprócz pasa. Tym bardziej prawości, ponieważ nie istnieje "pas prawości". Nawet nie wiadomo gdzie go założyć. Pewnie gdzieś po prawej bo gdyby po lewej to byłby pas lewości, a nikt nie chce być lewy, a tym bardziej lewusem.
Całe to pieprzenie zmierza do tego, że jak sami nie staniemy na straży swojej cnoty - tu uwaga do dziewic!-wypatrujcie jednorożca, ponieważ to do najbardziej wstrzemięźliwych w czynie i myślach przybieży koń z rogiem na czole- to nikt na tej straży nie stanie.
Ciężko zaufać komuś jak nie ufamy sobie. To powoduje wewnętrzne konflikty, gorsze od tych czy najpierw założyć majty czy skarpety (swoją drogą nie zakładając gaci wygląda się niezmiernie głupio w samych skarpetach).
Paulo Coelhoo nie powstydził by się moich przemyśleń!



4 komentarze:

  1. Paulina Koejlo jest moją ulubioną autorką, także czytało mi się naprawdę super. Dzięki.

    Cóż, język polski ma to do siebie, że jest wredny i podstępny, każdy przedszkolak to wie.
    Ponieważ jako zagorzała ateistka wiem także, że nie należy wzywać imienia na daremno (bo gromy i ognie piekielne), kompensuję sobie potrzebę zwracanie się do siły nieczystej, idąc dziarsko w stronę kultu matki ziemi i druidzkich obyczajów.
    Borze (Wszechlistny)! - to kalambur i sejsmograf poczucia humoru - skuteczny jak się okazuje.


    Ale nie zapędzajmy się w dygresje, bo nie po to tu jesteśmy, nieprawdaż. Szanowna autorka raczyła w poprzedniej notce zauważyć, iż rywalkę potencjalną i znajdująca się w polu rażenia należy czemprędzej zdzielić mokrą szmatą do podłogi w ryło pyzate, metaforycznie rzecz jasna, żeby sobie przypadkiem nie myślała, że NASZ facet, wcale i do końca NASZ jednak nie jest, gdyż jest (prawie jak kredyt hipoteczny z przyległościami). Trzeba to zrobić koniecznie i natychmiast po stwierdzeniu zagrożenia, ponieważ rzeczony książę ze snów nie ma i mieć nie może z definicji wystarczająco rozwiniętego ośrodka mowy (i instynktu samozachowawczego), żeby się ze stanem serca i umysłu ujawniać przed obcą lafiryndą. Co to, to nie. Myśleć trzeba za faceta. I działać. I w ogóle, przezorny zawsze ubezpieczony. Oraz. Każda baba wie, że konkurencję eliminować trzeba, bo inaczej chłop se pójdzie w siną dal i klops.
    Doprawdy.

    I nijak się to ma do pilnowania każdemu własnej cnoty i leworęczności. Chyba, że czegoś nie rozumiem, co nawet byłoby niedziwne, gdyż świat to miejsce pełne wielkich zagadek ludzkich umysłów.
    Z pozdrowieniami od Przedwiecznego Cthulhu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna jesteś, a tylko fajni ludzie zasługują na to, żeby ich bić szmatami. Innych bije się kijaszkiem- ze względu na lepsza konsystencję. Niestety praktyka mojego długiego życia nauczyła mnie, że nawet jeśli mężczyzna werbalizuje swoją niechęć do potencjalnej rywalki naszej to ona nie musi tego rozumieć. Problem mój polega na tym, że nie jestem fanką przedstawicielek swojej płci. Nie lubię spędzac z nimi zbyt wiele czasu. Być może wynika to z tego, że jestem w błędzie i uważam się na mądrzejszą, albo mój sposób bycia jest aż tak okrutny, że jednak jestem najgłupsza. Wolałabym być najgłupsza, wtedy poważnie mogłabym zacząć czytać Coelho i nikt by się nie dziwił.
      Chłopy se nie odchodzą "od tak", raczej odchodzą "od nie".
      Z Boskim poważaniem, Borys Jelcyn.

      Usuń
  2. Jestem zdania, że kto jak kto, ale ja z całą pewnością zasługuję na pełną miłość wszechświata jako żem stworzenie doskonałe w swej niedoskonałości, to jest moja wersja i tej się będę trzymać, także te wszystkie kijaszki i szmaty won gdyż nie lubię. To raz.

    A dwa. Bo ja to mam takie szczęście w życiu, że na przekór statystyce i zbiorowym halucynacjom spotykam w życiu "chłopców" z mózgami w części twarzoczaszkowej, a nie lędźwiowo-krzyżowej, których w dodatku, o zgrozo!, potrafią używać.
    Jakoś sobie nie wyobrażam, że miała bym w ich imieniu cokolwiek perswadować jakimkolwiek przedstawicielom dowolnej płci. Choć prawdą też jest, że do kobiety bluszcza mi daleko więc raczej wolę żeby sobie poszedł, skoro musi, niż tworzyć wokół niego zasłony dymne z własnej supersilnej i przezajebiście mądrej osobowości.
    Z pozdrowieniami od Załogi Dżi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako posiadaczka supersilnej i równie przezajebistej osobowości jednocześnie mam niezwykły dar przekonywalo-przywiązywalny, więc staję się obiektem westchnienia (nawet kilku) i pozycje swą silę z każdym dniem. Taka jestem wspaniała, że gdybym mogła to bym się ze sobą umówiła. Samczyk mój natomiast mózg posiada niezwykły i dzięki temu zyskuje mój podziw, więc tak się wuwielbiamy wzajemnie juz czas jakiś i przyjemność sprawia mi, gdy moge powiedzieć światu w literackich słowach "o paczta!gapta sie!?Mój!"

      Usuń