Moment kiedy jest za późno na ratowanie relacji międzyludzkich (w każdym wymiarze) to ten, gdy zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś na innym poziomie emocjonalnym ale w ogóle w innej grze.
Właściwie odczuwasz porażkę, a co gorsza podobnie jak sukces ona wbrew pozorom również ma ojców.
Zaczynasz od słuchania smutnych piosenek bo: pokłóciłaś się z facetem, nie masz faceta, masz za dużo mężczyzn, matka osiemnasty raz w tym miesiącu pyta czy masz zamiar wyjść za mąż albo Twoja przyjaciółka jest chudsza od Ciebie. Znajdź sobie swój powód, ja swój odnalazłam z nieukrywanym brakiem przyjemności. Frustrujesz się od środka, pakujesz złe emocje jak farsz do wyhodowanego za pomocą antybiotyków i soi kurczaka.
Wydawanie pieniędzy na spodnie w rozmiarze 36 chociaż z Twoją brazylijską dupą nie schodzisz poniżej 38, znów smutna piosenka w której Arctic Monkeys zadają pytania bez odpowiedzi.
Niezdrowe jedzenie chociaż biegasz i udajesz fit - pierdolca, ale mimo wszystko najczęściej kręcisz się wokół rury od odkurzacza bo od miesiąca jakiś syf z drzew wpada przez okna.
Zastosowanie wszystkich poprawiaczy humoru, które można śmiało i bez zabezpieczeń potłuc o kant własnej dupy nie zdało egzaminu.
Sen. Trochę więcej snu. Trochę tłumaczenia, że w środę też można wypić dwie butelki wina.
I analiza. Wszystkiego. Dręczące myśli, rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze, a potem jeszcze drobniej, aż zakrztusisz się piachem przemielonych sytuacji i trochę winem, które ląduje w nosie.
A gdyby tak nie.
To bardzo ładne zdanie.
A gdyby tak nie musieć.
Wyjść wyglądając brzydko, wypić wino z kimś komu nie przeszkadza, że mówisz brzydko i rozumie, że dowcip o pączku jest naprawdę, kurwa, zabawny do granic możliwości.
Daj spokój, Magda! Ile Ty masz lat?
Tyle ile chcę. Od 8 lat wciąż 20.
U mnie bez zmian.
Życzę wam depresji w piątek bo i tak cały weekend będzie padało.
C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz