piątek, 19 czerwca 2015

Epizod depresji ciężki, bez objawów psychotycznych.

Moment kiedy jest za późno na ratowanie relacji międzyludzkich (w każdym wymiarze) to ten, gdy zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś na innym poziomie emocjonalnym ale w ogóle w innej grze.
Właściwie odczuwasz porażkę, a co gorsza podobnie jak sukces ona wbrew pozorom również ma ojców.
Zaczynasz od słuchania smutnych piosenek bo: pokłóciłaś się z facetem, nie masz faceta, masz za dużo mężczyzn, matka osiemnasty raz w tym miesiącu pyta czy masz zamiar wyjść za mąż albo Twoja przyjaciółka jest chudsza od Ciebie. Znajdź sobie swój powód, ja swój odnalazłam z nieukrywanym brakiem przyjemności. Frustrujesz się od środka, pakujesz złe emocje jak farsz do wyhodowanego za pomocą antybiotyków i soi kurczaka.
Wydawanie pieniędzy na spodnie w rozmiarze 36 chociaż z Twoją brazylijską dupą nie schodzisz poniżej 38, znów smutna piosenka w której Arctic Monkeys zadają pytania bez odpowiedzi.
Niezdrowe jedzenie chociaż biegasz i udajesz fit - pierdolca, ale mimo wszystko najczęściej kręcisz się wokół rury od odkurzacza bo od miesiąca jakiś syf z drzew wpada przez okna.
Zastosowanie wszystkich poprawiaczy humoru, które można śmiało i bez zabezpieczeń potłuc o kant własnej dupy nie zdało egzaminu.
Sen. Trochę więcej snu. Trochę tłumaczenia, że w środę też można wypić dwie butelki wina.

I analiza. Wszystkiego. Dręczące myśli, rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze, a potem jeszcze drobniej, aż zakrztusisz się piachem przemielonych sytuacji i trochę winem, które ląduje w nosie.

A gdyby tak nie.
To bardzo ładne zdanie.
A gdyby tak nie musieć.
Wyjść wyglądając brzydko, wypić wino z kimś komu nie przeszkadza, że mówisz brzydko i rozumie, że dowcip o pączku jest naprawdę, kurwa, zabawny do granic możliwości.
Daj spokój, Magda! Ile Ty masz lat?

Tyle ile chcę. Od 8 lat wciąż 20.
U mnie bez zmian.

Życzę wam depresji w piątek bo i tak cały weekend będzie padało.

C.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz